www.czesciauto24.pl




Trasa: ok. 27 km - brak zapisu GPS

Ze Szprychą po Bornholmie

Dzień VII - program: pobierz...
Termin: 16.07.2010 r. (piątek)

Zaraz po śniadaniu zabraliśmy się do pakowania naszych rzeczy. Tuż przed złożeniem namiotu postanowiłem wziąć prysznic, jak się okazało w domu, był to ostatni z nim kontakt. Pozostał na tym drzewie i może za rok będzie jeszcze czekał… Koło jedenastej byliśmy gotowi, aby skierować się w kierunku Gudhjem. Pojechaliśmy drogą publiczną, podziwiając otaczający nas krajobraz. W mieście zakupiliśmy wodę i ruszyliśmy na Cykelvej 10, by wkrótce dojechać do Melsted. Znajduje się tam drewniany wiatrak typu koźlak przeniesiony z Tejn. Trasa przebiega wzdłuż północnego wybrzeża, gdzie można podziwiać dobrze widoczną wyspę Christianso miniaturowego archipelagu Ertholmene. Mimo, że to tylko 18 km, zabrakło nam czasu, aby tam popłynąć. Zdawać mogłoby się, że będziemy poruszać się na jednym poziomie, a okazało się, że teren jest pełen podjazdów i zjazdów. Były momenty, że rower można było tylko prowadzić. Przy samym niemal morzu zobaczyliśmy jeszcze kamienie runiczne i menhiry (kamienie stawiane pionowe w epoce brązu na grobach zmarłych). Nie było już widać wysokich skalnych klifów, pozostało skalne wybrzeże i rosnące blisko morza drzewa, które znalazły dla siebie miejsce pomiędzy skałami. Przed nami ukazało się najdalej wysunięte na wschód miasto Danii Svaneke. Większość ekipy podjęła decyzję, że ograniczamy się do przejazdu, aby jak najszybciej zameldować się w Ellegard, w dobrze znanym nam już polu namiotowym. Nie byłbym sobą, gdybym nie zatrzymał się przy wiatraku Stubmolle typu koźlak z 1643 r., który okazał się najlepiej zachowanym w Danii. Przy trasie jest dobrze widoczna drewniana budowla, która okazała się dawną wieżą wodną z 1950 r.. Bornholmczycy są dumni z tej konstrukcji, ponieważ poza kształtem, istotne jest to, że zaprojektował ją architekt Jorn Utzon, ten sam, który zaprojektował operę w Sydney. Dojechaliśmy do pola, poczuliśmy się pewnie, przecież doskonale pamiętaliśmy miejsce, od którego rozpoczęła się nasza przygoda. Po rozpakowaniu się, rozłożeniu namiotów, krótkiej przerwie obiadowej, pojechałem z Tomkiem do Nexo, gdzie tradycyjnie dokonaliśmy zakupów. Po kolacji dokładnie zaplanowaliśmy ostatni dzień naszego pobytu na wyspie, ale o tym to już następnego dnia…