www.czesciauto24.pl




Trasa: 32,2 km

Ze Szprychą do Danii i Szwecji

Dzień V - program: pobierz...
Termin: 12.07.2011 r. (wtorek)

Ranek był słoneczny, co napełniło nas energią i przepowiadało, że dzień będzie udany. Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy zobaczyć centrum Kopenhagi. Okazało się, że musimy jechać cały czas w niemal w linii prostej, około 10 km. Zwróciliśmy uwagę, że jest wydzielony pas dla rowerzystów, który w miejscach skrzyżowań, przejść dla pieszych przybiera niebieski kolor. Dodatkowo rowerzyści mają swoją sygnalizację świetlną. Zauważyliśmy również, że Duńczycy zostawiają swoje rowery przed kamienicami i jest to powszechne. Wszystko wzbudzało nasze zainteresowanie, bo nie widzieliśmy takich rozwiązań w naszym mieście. Jechaliśmy wzdłuż ul. Roskildevej, powoli zbliżając się do centrum. Nie mogliśmy się nudzić, zadziwiał nas każdy widok. Po lewej stronie ujrzeliśmy dość duży zbiornik wodny, jak się okazało się później, było to jezioro Damhussøen, sztuczne jezioro, które powstało w średniowieczu na rzece Harrestrup i pełniło ważną rolę w zaopatrywaniu Kopenhagi w wodę. Czuliśmy się bezpiecznie jadąc rowerami, mimo dużego ruchu samochodów. Nasza prędkość dla miejscowych rowerzystów była zbyt mała, dlatego byliśmy przez nich nieustannie wyprzedzani. Ujrzeliśmy wysoką wieżę, na której widniał napis ZOO, nie mieliśmy okazji zwiedzić, ale jego rozmiar robił wrażenie. Wkrótce ujrzeliśmy dość duży budynek oraz odbywających tam żołnierzy musztrę. Jak się później okazało była to Królewska Duńska Akademia Wojskowa – Hærens Officersskole, utworzona w 1713 r. Zbliżamy się do centrum, coraz więcej skrzyżowań, opuszczamy ul. Roskildevej i dalej jedziemy ul. Vesterbrogade, 1,5 kilometrowa główną ulicą handlową biegnącą do Placu Ratuszowego. Zatrzymaliśmy się przez muzeum miejskim, gdzie pokazana była makieta Kopenhagi, prezentującą jej zabudowę z 1500 r. Jadąc dalej, po prawej stronie ujrzeliśmy stylowy dworzec kolejowy, więc zatrzymaliśmy się. To tu mamy rozpocząć za parę dni podróż do Szwecji. Okazało się, że tory biegną kilka metrów poniżej układu jezdni. Przed budynkiem dworca zauważyliśmy niezliczoną ilość zaparkowanych rowerów. Ruszyliśmy dalej i ujrzeliśmy zabytkowy park rozrywki Tivoli. Otwarty 15 sierpnia 1843 r., jest drugim pod względem wieku parkiem rozrywki świata. Chociaż mieliśmy ochotę poddać się rozrywce, to naszym celem było zwiedzenie jak największej części Kopenhagi. Zatrzymaliśmy się na Placu Ratuszowym – Rådhuspladsen. Rozejrzeliśmy się dookoła i ujrzeliśmy plac budowy, który był związany z budową metra. Ciekawym obiektem był barometr na jednej z wieży. W pogodne dni pojawia się dziewczynka jadąca na rowerze, a w pochmurne z parasolem. Zrobiliśmy sobie zdjęcia przy pomniku Jana Christiana Andersena. Dalej prowadząc już rowery udaliśmy się na spacer po mieście, skierowaliśmy się na Strøget, który jest jednym z najdłuższych deptaków handlowych w Europie (około 1,1 km). Kamil ujrzał sklep firmowy Lego, oczywiście postanowiliśmy zobaczyć jego zawartość. Ujrzeliśmy ogromne pojemniki z klockami, które kupowało się na wagę, ładując sobie do woreczków niczym owoce. Spacerując obejrzeliśmy przepiękne place i kamienice. Poczuliśmy potrzebę zrobienia sobie przerwy obiadowej. Przy jednym z kanałów przygotowaliśmy sobie posiłek, wykorzystując samogotujące się potrawy. Ruszyliśmy dalej zwiedzać miasto, trudno było oderwać wzrok, z każdej strony można było podziwiać stolicę. Naszym celem było zobaczenie osiedla Christiania w dzielnicy Christianshavn, znanego z mieszkających tam osób, którzy uważają, że mają swoje „wolne miasto”. Naszą uwagę zwróciła charakterystyczna spiralna wieża (mierząca 90 m) kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela. Postanowiłem z Kamilem, że wejdziemy na jej szczyt, Tomek pozostał na dole pilnując naszych rowerów. Wewnątrz wierzy ujrzeliśmy mechanizm zegarowy, a najciekawszy moment był przed nami. Wejście na sam szczyt wieży odbywał się na zewnątrz, co było niesamowitym doznaniem. Z góry rozciągał się przepiękny widok na Kopenhagę, w tym na osiedlę Christiana. Nie pojechaliśmy do centrum tego osiedla, zatrzymaliśmy się przed bramą – „tu kończy się Unia Europejska”. Z obawy o siebie i sprzęt zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy w kierunku Małej Syrenki. Figurka z brązu została wykonana w 1913 roku przez Edvarda Eriksena, a ufundował ją bogaty właściciel browarów Carlsberg, Carl Jacobsen. Postanowiliśmy, że zaczniemy kierować się już do drogi powrotnej, przed nami było jeszcze kilkanaście kilometrów, a już nieuchronnie zbliżał się wieczór. Przejechaliśmy jeszcze przez Kastellet - XVII-wieczną twierdzę z wałami i muzeum, zbudowaną na planie gwiazdy. Po drodze zatrzymaliśmy się na placu przed Pałacem Amalienborg - oficjalną rezydencją duńskich monarchów i duńskiej rodziny królewskiej w Kopenhadze od 1794 r. podziwiając jego rozmach i obserwując żołnierzy pełniących wartę. Zrobiliśmy jeszcze zakupy w Netto i ruszyliśmy na nasz camping. Dojechaliśmy już po 20-stej, po szybkiej toalecie i kolacji położyliśmy się spać, byliśmy naprawdę zmęczeni, a jutro czekał nas kolejny dzień pełny wrażeń.