www.czesciauto24.pl




Trasa: 106 km

Wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego

Dzień IV - program: pobierz...
Termin: 28.05.2012 r. (poniedziałek)

Po porannych przygotowaniach o 8.00 opuszczamy Łazy, objeżdżamy Jezioro Jamno i Jezioro Bukowo. Nie da się przejechać wzdłuż wybrzeża, więc kierujemy się do miejscowości Osieki. Ruch jest niewielki, za ostatnimi zabudowaniami skręcamy w lewo na drogę do Rzepkowa – pierwszy skrót. Droga wyłożona płytami „Jumbo”, ale są równe i jedzie się dobrze, w Rzepkowie droga przechodzi w gruntową, jednak to tylko ok. 1 km jazdy i „lądujemy” w Iwięcinie. Przejeżdżamy przez miejscowość i za zabytkowym kościołem „Pod Kogutem” ponownie skręcamy w lewo - drugi skrót, docieramy nim do Bielkowa, do drogi głównej na Dąbki i dalej do Darłowa. Dzięki skrótom ucinamy ok. 8 km drogi, może niewiele, ale wiatr się nasila i złośliwie wieje prosto w oczy. W Dąbkach krótki postój, w piekarni kupujemy świeże słodkie bułeczki (pychota), pokrzepiający posiłek i ruszamy w dalszą drogę. Przed wjazdem do Darłowa skręcamy na Darłówko do latarni morskiej, jedziemy odkrytą drogą stale pod wiatr, wreszcie docieramy do Darłówka i kierujemy się do centrum. Miasteczko ładne, ruch już spory, przejeżdżając budzimy spore zainteresowanie. Łamiąc przepisy przejeżdżamy przez zwodzony most, dostajemy burę od obsługi – ale frajda i bezcenne przeżycie. Docieramy pod latarnię i tu podwójna niespodzianka, po pierwsze czeka na nas kolega ze „Szprychy”, który postanowił pokonać z nami ten etap, po drugie latarnia jest zamknięta, bo trwa remont. Pozostaje wykonanie pamiątkowych fotek i potwierdzenie pobytu w Kapitanacie Portu. Ruszamy dalej ścieżką rowerową przez Darłowo do drogi Usteckiej, jedziemy główną drogą i w miejscowości Drozdowo skręcamy na Jarosławiec, od razu trafiamy na stromy podjazd. Brzozowice, Rusinowo, ponownie jazda góra – dół przed Jarosławcem długi stromy zjazd, super, ale diabelnie nierówno i już pierwszy kłopot. Wjeżdżając do Jarosławca czuję lekkie bicie na tylnym kole, może wytrzyma dalszą jazdę. Docieramy pod latarnię – ponownie zamknięta, latarnik w morzu na rybach, robimy fotki podbijamy książeczki w szkole i ruszamy na zasłużony obiad. Po godzinnej przerwie wyruszamy trasą R-10 do Ustki, na wysokości Złakowa koledze, który dołączył do nas na tym etapie pęka korba pedału. Do Ustki jest ok. 20 km musi dotrzeć tam samodzielnie, on kończy etap w Ustce, my jedziemy dalej. Docieramy do Ustki i robimy zakupy w sklepie znanej sieci, 15.40 spotkanie pod latarnią w porcie, mamy pół godziny przerwy na pozbycie się nadwyżek sprzętu. Ponownie zdjęcia pod latarnią i ruszamy drogą przez Przewłokę, Wytowno, Machowinko, Objazdę, Dębinę do Rowów. Pech mnie nie opuszcza, za Dębiną długi zjazd, droga diabelnie dziurawa, jadę ok. 25 km przyczepka wpada w podłużną bruzdę, wypina się i koziołkuje, szczęściem nie jechał za nami żaden samochód. O dziwo przyczepka jest cała, sakwy też, podpinam wózek i ruszamy dalej. Tylne koło w rowerze bije coraz mocniej. Docieramy do Rowów spragnieni wypoczynku, jednak to nie koniec wrażeń. Na kwaterze robię przegląd roweru, po wyjęciu koła okazuje się, że mam popękaną obręcz. Dzwonię do zaprzyjaźnionego Sklepu Rowerowego Kawisbike - bracia Wiszniewscy i zamawiam pomoc serwisową, gospodyni Beata z ufnością powierza mi kluczyki od swego auta i zmierzam do Słupska z kołem do naprawy. Obsługa sklepu staje na wysokości zadania, po perturbacjach ze znalezieniem odpowiedniej obręczy, po godzinach przystępują do naprawy. Czekam cierpliwie, o 21.00 koło jest gotowe mogę wracać do Rowów, nie mam ochoty na nic, tylko kąpiel i do łóżka. Szczególne podziękowania dla Beaty i Zespołu Sklepu Rowerowego Kawisbike - bracia Wiszniewscy ul. Mostnika 3 - bez nich moja jazda zakończyłaby się w Rowach.