www.czesciauto24.pl




Trasa: 98 km

Wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego

Dzień III - program: pobierz...
Termin: 27.05.2012 r. (niedziela)

Jak zwykle wstajemy wcześnie, była umowa, że o 8.00 będziemy już na siodełkach. Jest niedziela, więc może rano ruch będzie mniejszy. Pani w sklepiku obok naszej kwatery obiecała, że o 7.00 będzie świeże pieczywo, każdy nastawił się na poranne zakupy i bułek wystarczyło tylko dla nas. Trudno miejscowi zjedzą chleb. Po zasięgnięciu języka wyruszamy, kierujemy się na Trzebiatów trzeba objechać dawny poligon wojskowy. Jedziemy główną drogą podzieleni na trzy grupki, aby ułatwić omijanie przez samochody. Wiatr przez całą drogę mamy w twarz, ale jedziemy szybko i sprawnie, przed Trzebiatowem roboty drogowe na całego, mijamy kilka wahadełek ze światłami, niestety remonty obejmują też chodniki, dlatego musimy jechać rozkopanymi ulicami. Lądujemy na trzebiatowskim rynku, ratusz ładnie wyremontowany, ale jest tak wcześnie, że wszystko pozamykane. Tyko trzeba pilnować rowerów, bo kręci się kilku „azotoksów” czatując na okazję. Robimy pamiątkowe fotki i wyruszamy dalej. Kierujemy się do Mrzeżyna, zbliżamy się ponownie do morza, teraz nasza trasa biegnie wzdłuż wybrzeża przez Rogowo, Dźwirzyno, Grzybowo. 12.00 docieramy pod latarnię w Kołobrzegu, robimy fotki do albumu prezesa i wspinamy się na wieżę. Miły pan latarnik zdradza nam, że zawsze marzył o takiej wyprawie, zapraszamy go do odwiedzenia naszej strony i udziału w naszych wyprawach. Podbija nam plik książeczek, na dowód pokonania kolejnego etapu trasy, my honorujemy go odznaką uczestnika rajdu i ruszamy na zasłużony obiad do włoskiej knajpki. Pogoda jest słoneczna, ale wietrzna, mało osób plażuje, jest wielu spacerowiczów i o dziwo sporo osób jeździ na rowerach. Napotkani rowerzyści wskazują nam ścieżkę rowerową wzdłuż plaży, jest pięknie wykonana z polbruku i dobrze oznakowana. Przy ostatnich kołobrzeskich uzdrowiskach natrafiamy na dziwnego cyklistę, nic nie mówi ale uznajemy, że pewnie chciałby wstąpić do „Szprychy”, przyjmujemy go jednogłośnie. Ścieżka prowadzi z Kołobrzegu do Ustronia Morskiego, po drodze mijamy poradzieckie lotnisko w Bagiczu (został tylko pas startowy i resztki schronohangarów), dalej biegnie terenami bagiennymi (Solne Bagna) przez pięknie wykonane drewniane mostki, tylko w dwóch miejscach ścieżka była rozebrana, gdyż morze podmyło klif i służby wzmacniały teren. W Ustroniu Morskim ścieżka rowerowa się kończy, do latarni morskiej w Gąskach jedziemy leśną drogą. Najpierw twarda, potem przechodzi w grząską, piaszczystą ścieżkę, w okolicach Gąsek „utwardzona” przez miejscowych gruzem – zabójstwo dla rowerów. W Gąskach pod latarnią istny „odpust”, stragany z „pamiątkami”, słodycze, piwo, jadło, gry zręcznościowe, jedyna atrakcja w okolicy (oprócz plażowania oczywiście). Powtarzamy rytuał – wieża, pieczątki, fotki dla prezesa i sponsorów i w drogę do Łazów bo czas ucieka a wiatr się wzmaga. Z Gąsek wyjeżdżamy na drogę asfaltową – mamy już dość piachu, choć dziurawa, to i tak jedzie się szybciej. Przez Mielenko, Mielno wjeżdżamy na drogę asfaltową między Jeziorem Jamno a Bałtykiem, mijamy wczasowe miejscowości i docieramy ok. 18.00 do Łazów. Gospodarze, chociaż uprzedzeni zagubili się (czekamy ok. 30 min), wreszcie pojawia się właściciel i otrzymujemy pokoje. Budynek ładny, ale jeszcze w budowie, nie jest przygotowany do przyjęcia turystów (a już na pewno nie w tej cenie). Mimo wszystko rozpakowujemy się, potrzebujemy wypoczynku, rano o 8.00 ruszymy w dalszą drogę.